poniedziałek, 9 września 2013

i po weselu...

Dawno , dawno temu, za górami za lasami...
Prawie... pojawiło się u nas za sprawą M. i Ł. zaproszenie. Przyjemne dla oka, acz najważniejsze było przesłanie ze środka : nauka mówienia TAK , 2-dniowy kurs z wyżywieniem :)
Potwierdziliśmy przybycie i z niecierpliwością czekaliśmy do wyznaczonej daty tj 7 września.

W związku z tym wydarzeniem sporo się działo. Było szukanie kreacji,teoretyczne zaplanowanie wyglądu i późniejsze wprowadzane na ostatnią chwilę zmiany. Stanęło na tym, że stylizację ślubną pokażę kiedyś być może, bo na zdjęciach jej nie mam. Chciałam zrobić kilka fot teraz, ale sukienka została chyba u rodziców- kamień w wodę.

Mam jednak zdjęcia tego co przygotowałam w prezencie dla Młodych.
Iż mieli oni życzenie wino lub książki, wiadome było, że ja postawię na tą drugą zachciankę. Pamiętam jak po swoim weselu zarzekałam się, że nikomu nie kupię książki kucharskiej. Cofam to.Moje oko przyciągnęła "Moja dolce vita" p. Grycan więc  zakupiłam ją na prezent. Że książka sama w sobie mało formatowa i dość skromna miałam wizję jakoś ją "podrasować". A że prezent od nas był strikte związany z jedzeniem stanęło na tym, że oprawa książki też będzie kuchenna. I tak oto powstał tort ze ścierek i ukrytych pośrodku miseczek i przyborów kuchennych.Całość ustroiłam na miarę swoich możliwości, opakowałam celofanem ( co jest cudem, bo doproszenie się o odsprzedanie pojedynczych arkuszy w D. wydawało się już rzeczą niemożliwą) , a wcześniej obfociłam dumna z efektu.Mam nadzieję, że parze docelowej też się podobało.


Drugi dzień można określić jako błogie lenistwo. Mój makijaż ograniczył się do podkładu,różu, bronzera i tuszu więc całkowitego minimum jak na mnie:) Ubrana byłam prosto i wygodnie.
Muszę jeszcze wspomnieć, że rodzina zupełnie nas zaskoczyła zamawiając i dedykując nam piosenkę z okazji pierwszej rocznicy ślubu ( tak to już w niedziele , ależ zleciało). Dawno się tak nie wzruszyłam i łezka zakręciła się w oku. Szczęście w nieszczęściu, że skrzętnie nas otoczyli i byliśmy jedyna parą w środku ogromnego koła, przez co skupiłam się na myśleniu o tym jakże komicznie musimy wyglądać z tymi naszymi "umiejętnościami" tanecznymi :D

Dawno nie bawiłam się tak dobrze, jednak co impreza z rodziną w komplecie... :)


sobota, 31 sierpnia 2013

Tytuł technika mam ;p

Upływający tydzień był nieco nerwowy. Wczoraj pojawiły się w końcu wyniki czerwcowych egzaminów zawodowych. W czwartek i piątek dałam nieźle popalić swoim jęczeniem o tym, że pewnie nie zdałam.
Dopiero odebranie dyplomu uzmysłowiło mi, że jestem już technikiem usług kosmetycznych  z całkiem niezłym wynikiem 96% :P
Teraz po troszę sobie świętuję i odpoczywam. No dobra... jeszcze chwilę a obrosnę w piórka :D
A od połowy września kroi mi się nowa szkoła. I mam tylko cichą nadzieję, że jednak ta florystyka wypali...

wtorek, 27 sierpnia 2013

Jesienna...

Wczoraj , a potrosze i dzisiaj tworzyłam kartkę z myślą o konkretnym wyzwaniu.
Temat dowolny, ale wykonanie już według mapki 
Jak widzicie lub nie, na pasku bocznym umieściłam baner z przekierowaniem do wyzwania.
 
Jest ono organizowane przez sklep Namaste

Ponieważ moja przygoda ze scrapem i cardmaking'iem dopiero się rozpoczyna, musiałam sobie radzić bez firmowych papierów, scrapów itp.Myślę, że następne wyzwanie w moim wykonaniu będzie już bardziej profesjonalne :)
Mam nadzieję, że moja wizja Wam się spodoba. Przyznam szczerze, że mam co do niej mieszane uczucia, ale tak jest zawsze z czymś co sama zrobię.





A czemu jesień?!
bo to najpiękniejsza pora roku, 
dla ludzi kochających 
wiatr

złote liście


zbiory warzyw i owoców...


Pozdrawiam:)

sobota, 24 sierpnia 2013

Są takie pragnienia...

Niezaspokojone!
Czasami prowizoryczne...
trudne
ale możliwe do realizacji...

Tak jest z nimi...
uroczymi...
cudownymi...
narzutami...
kocami...

Nie wiem czy kiedyś 
starczy mi cierpliwości...
i determinacji
by posiąść wiedzę tajemną
jak zrobić takie cuda...







Cuda! 
nieprawdaż?!
Podziwiam osoby
które tworzą takie dzieła...



Pozdrawiam:)


* Zdjęcia zapożyczone z serwisu stylowi.pl

piątek, 23 sierpnia 2013

Mini relacja z odwiedzin pewnej blogerki :D

Kto miał okazję gościć na moim poprzednim blogasku ten wie, że dzięki niemu poznałam pewną fajną babeczkę. Nie jestem zbyt wylewną osobą, ale z Iwoną, bo o niej mowa wyszło samo... Czasami tak już jest ... I chociaż nasza znajomość trwa już ponad rok ( z tego co pamiętam :P) to po raz pierwszy zobaczyłyśmy się miesiąc temu podczas naszej wizyty na Śląsku. Od słowa do słowa i nadeszła pora rewanżu jeżeli chodzi o odwiedziny- Śląsk w postaci 2 osób zawitał do nas w zeszłą sobotę.
Iwona i jej K. odwiedzili nas na kilka dni i mam szczerą nadzieję, że nie mają nas po tym czasie za istnych wariatów ;D Mamy swój specyficzny upierdliwy i dość męczący sposób na siebie i życie co niektórzy odbierają czasami nader dziwnie- tak w kwestii wyjaśnienia.

Targaliśmy ich w różne mniej lub bardziej dziwne lub urokliwe miejsca. Mam nadzieję, że chociaż jakieś minimum im się podobało z tego wszystkiego ;D
Zrobiłyśmy sobie wzajemnie po raz kolejny MAŁE paczki, ale Iwona ma problemy z określaniem wielkości i to co od niej otrzymałam można określić ogromem prezentów. Ale dzisiaj pochwalę się Wam tylko jednym drobiazgem, a jednak  tak użytecznym...

TAAAADAAAAM...!!!

A to już zajawki z naszych wyjazdów...



sztuk 3 - ja w roli fotografa :P

a kuku ! Iwona we własnej osobie ;D

taki piasek w Polańczyku- jakby ktoś pytał :D




Pozdrawiam:)

środa, 21 sierpnia 2013

Kosmetyczka, czyli III etap LAS

Letnia Akademia Szycie ponownie na moim blogu. Dzisiaj prezentuję wynik moich zmagań z III etapem, który dla mnie, początkującej , przysporzył trochę problemów. Byłoby zapewne łatwiej gdyby maszyna zechciała współpracować z kilkoma warstwami materiału, a Łucznikowa Zośka... ni hu hu... Wredniszcze...

Koniec końców udało się dzień przed zakończeniem etapu- teraz szyjemy podkładki na stół, a ja oczywiście czekam na ostatnią chwilę...Ale nie o tym dzisiaj.

kto by się spodziewał , że wszycie zamka może się okazać takim problemem... no kto?! :)
 Kosmetyczka usztywniona została (jak się okazało w trakcie) dość miękką ociepliną :P
Posiada podszewkę, a wnętrze oprócz mini kieszonek na np pędzle mieści też miniaturową saszetkę, na jakieś duperelki zapewne....
Saszetka ze środka wyjęta na światło dzienne...
 Efekt końcowy całkiem całkiem. Trochę nierówności się pojawiło, ale z drugiej strony jak na pierwszy raz...





Ot i tyle miałam Wam dzisiaj do zaprezentowania. Co prawda wczoraj miałam zapał i powstało kilka drobiazgów, ale na blogu będę mogła pokazac je dopiero we wrześniu jak już zagrzeją miejsce u nowych właścicieli. 
Powiem tylko, że jeden wykonany projekt był dla mnie zupełną nowością, ale całkiem całkiem spodobała mi się jego realizacja.

Pozdrawiam:)


P.S. Dziękuję, bałam się , że po przenosinach nikt już do mnie nie zaglądnie, a tu proszę już 9 osób jest:) Witam również nowe osoby i cieszę się , że dały mi one szansę:)



wtorek, 20 sierpnia 2013

~Wcale nie początek...

...a kontynuacja. Na nowym koncie bloggera. Tak się złożyło, że bloga kosmetycznego postanowiłam pisać pod swoim imieniem i nazwiskiem, ale jeżeli chodzi o robótki to jakoś lepiej pasuje mi tu nick:) A że Blogger i Google + nieco utrudniają  , stąd też powstało to konto. Dane kontaktowe pozostają bez zmian, a blog na którym pisałam poprzednio to


Mam nadzieję, że tutaj będzie mi się równie miło blogowało.


Pozdrawiam:)